Tak długo czekałam,by znów Go zobaczyć...Tęskniłam bardzo,a najgorsze w tym wszystkim jest to,że bałam się potwornie iż Go więcej nie zobaczę,nie przytulę,nie usłyszę,nie poczuję...Na samą myśl o tym, serce moje pękało...Lecz stało się inaczej...Napisał do mnie żebyśmy się spotkali...Nie mogłam uwierzyć,że znów się będę mogła do Niego przytulić...Radość,która mnie przepełniała,była ogromna...Cała się trzęsłam przed tym spotkaniem,normalnie jakby to było moje pierwsze spotkanie z Nim...O nie zapomnę tego nigdy!!!Umówiliśmy się tam,gdzie zawsze...Byłam oczywiście chwilę wcześniej,ale Jego jeszcze nie było...Po chwili podjechał...a moment,kiedy wsiadłam do Jego nowego ślicznego auta i zobaczyłam Jego kochaną twarz,był chwilą cudowną!Cieszyłam się jak dziecko,które dostało wymarzoną zabawkę...Ech...dla takich chwil,warto zyć!!!Powitał mnie,całusem jak zwykle,najsłodszym na świecie!Pojechaliśmy do Niego...Kupiłam wcześniej dwie wielkie wz-ki,by osłodzić Mu trud codziennego zycia...Ale przywiozłam też coś,co specjalnie dla Niego ugotowałam...Byłam ciekawa czy będzie Mu smakowało...Choć nie może być nic równie dobrego,jak rosołek,który mi kiedyś ugotował...Ucieszyłam się bardzo,kiedy po podgrzaniu tego dania,spróbowawszy stwierdził,że Mu smakuje...Kupił do tego specjalnie nasze bułeczki...Zrobił swą pyszną kawusię,herbatkę i usiedliśmy do stołu...Zjadł i wtedy ja wyjęłam ciacha...Siedzieliśmy przy stole,a ja nie mogłam nasycić oczu Jego widokiem...Poczułam się jak kiedyś...To piękne uczucie...Kiedy już zjedliśmy,wypiliśmy,On położył się i zapalił...Zrobiłam dokładnie to samo...Położyłam się za Nim,zapaliłam...Nie chciałam tracić żadnej chwili.którą mogłam spędzić blisko Niego...Skończyliśmy palenie,a wtedy On zaczął mnie całować...Rany jak On cudownie całuje!Tak bardzo mi tego brakowało Kochanie-pomyślałam...Zapytał,czy przewiduję kąpiel?Powiedziałam,by napuścił wodę do wanny...Zdjeliśmy ubranie i poszedł napuścić wodę...Ja wzięłam świeczkę,przypaliłam ją i poszłam do łazienki...Leżał w wannie,a ja postawiłam świeczkę i patrzyłam na Niego...Podeszłam do wanny,wzięłam mydełko i zaczęłam Go pieścić...Zamknął oczy...Widziałam,że jest Mu dobrze...Pieściłam dalej...Potem wstał i zaczęłam Go wycierać...Poszłam i położyłam się na łóżku...Po chwili przyszedł i położył się obok mnie...Przytulił się i zaczął mnie całować...Jego pocałunki są najcudowniejsze na świecie!!!Uwielbiam Jego delikatność,czułość...Ach...zaczeliśmy się pieścić...Serce mi biło tak mocno...Kochaliśmy się długo...Było cudownie...I nadszedł moment kiedy znowu,jak kiedyś,w jednej chwili,razem, rozkosz sięgnęła zenitu...Chciałabym by było tak zawsze...Kochać się z Nim na dzień dobry,kochać na dobranoc...Przytulić się i zasnąć w Jego ramionach,które tak bardzo uwielbiam...Zawsze czuć się bezpieczna,szczęśliwa...To moje największe marzenie...Czy się spełni?Nie wiem,choć bardzo tego pragnę!!!I jak zwykle przyszedł nieproszony gość-CZAS!!!Nie chciałam się z Nim rozstawać,ale życie jest takie niesprawiedliwe...Cóż poradzić...Zaczeliśmy się ubierać,choć chciałabym by nasze nagie ciała przytuliły się do siebie...Zasnąć przy Nim,by rankiem otworzyć oczy i ujrzeć Jego ukochaną twarz...Wyszliśmy,wsiedliśmy do samochodu...Jechaliśmy,rozmawiając o różnych rzeczach,a w me sercu zaczął się wkradać smutek i żal-jak zawsze,kiedy mamy się rozstać...Byliśmy na miejscu...Nadeszła ta chwila...Powiedziałam:Kochanie to był najpiękniejszy prezent urodzinowy,dziękuję Ci bardzo...Wtedy się zdziwił i zapytał:Czemu dopiero teraz Mu o tym powiedziałam?Po prostu nie chciałam wcześniej...Nigdy dzień moich urodzin,nie był taki wspaniały!!!Dziękuję Kochanie!!!Ucałowałam Go czule i wysiadłam...Odjechał...a ja ze wszystkich sił powstrzymywałam łzy...Znów za Nim bardzo tęsknię...Czekam dnia,by znów Go zobaczyć,mając nadzieję,że dzień ten szybko nadejdzie...