Najnowsze wpisy


...Pięknie było...i się skończyło...:/...
08 września 2008, 11:45

Nawet nie mam ochoty pisać o czymkolwiek...Czytając moje poprzednie notki,mam wrażenie,że czytam jakąś bajkę...Heh,ale to działo się naprawdę...a najgorsze w tym wszystkim jest to,że byłam szczęśliwa... On potraktował mnie jak zabawkę,która po czasie się znudziła i została rzucona w kąt...Nigdy bym nie pomyślała,że stać Go na takie zachowanie...Cóż widać tylko mi się zdawało,że Go dobrze znam...Teraz wiem,że nie można ufać ludziom...Zawiodą człowieka i pozostawią tylko cholerny ból w sercu...Minął rok,od dnia,w którym ujrzałam Go pierwszy raz...Gdybym wtedy wiedziała,jak mnie potraktuje...nigdy nie doszłoby do żadnego spotkania...Przynajmniej teraz bym nie cierpiała...Heh,ale przecież człowiek uczy się całe życie...Ja dostałam tak porządną lekcję od życia,że wystarczy mi to na całe życie!!!Dziś mogę się tylko domyślać,jaką rolę pełniłam w Jego życiu...Nie pozostaje mi nic innego,jak wierzyć w to,że kiedyś On poczuje się tak,jak ja teraz się czuję i będzie wiedział jaki to BÓL!!!Jedno wiem napewno!!!Nie pokocham już nigdy więcej!!!Miłość istnieje tylko w filmach...Żegnam!!!

Najpiękniejszy prezent.....
05 kwietnia 2008, 12:59

Tak długo czekałam,by znów Go zobaczyć...Tęskniłam bardzo,a najgorsze w tym wszystkim jest to,że bałam się potwornie iż Go więcej nie zobaczę,nie przytulę,nie usłyszę,nie poczuję...Na samą myśl o tym, serce moje pękało...Lecz stało się inaczej...Napisał do mnie żebyśmy się spotkali...Nie mogłam uwierzyć,że znów się będę mogła do Niego przytulić...Radość,która mnie przepełniała,była ogromna...Cała się trzęsłam przed tym spotkaniem,normalnie jakby to było moje pierwsze spotkanie z Nim...O nie zapomnę tego nigdy!!!Umówiliśmy się tam,gdzie zawsze...Byłam oczywiście chwilę wcześniej,ale Jego jeszcze nie było...Po chwili podjechał...a moment,kiedy wsiadłam do Jego nowego ślicznego auta i zobaczyłam Jego kochaną twarz,był chwilą cudowną!Cieszyłam się jak dziecko,które dostało wymarzoną zabawkę...Ech...dla takich chwil,warto zyć!!!Powitał mnie,całusem jak zwykle,najsłodszym na świecie!Pojechaliśmy do Niego...Kupiłam wcześniej dwie wielkie wz-ki,by osłodzić Mu trud codziennego zycia...Ale przywiozłam też coś,co specjalnie dla Niego ugotowałam...Byłam ciekawa czy będzie Mu smakowało...Choć nie może być nic równie dobrego,jak rosołek,który mi kiedyś ugotował...Ucieszyłam się bardzo,kiedy po podgrzaniu tego dania,spróbowawszy stwierdził,że Mu smakuje...Kupił do tego specjalnie nasze bułeczki...Zrobił swą pyszną kawusię,herbatkę i usiedliśmy do stołu...Zjadł i wtedy ja wyjęłam ciacha...Siedzieliśmy przy stole,a ja nie mogłam nasycić oczu Jego widokiem...Poczułam się jak kiedyś...To piękne uczucie...Kiedy już zjedliśmy,wypiliśmy,On położył się i zapalił...Zrobiłam dokładnie to samo...Położyłam się za Nim,zapaliłam...Nie chciałam tracić żadnej chwili.którą mogłam spędzić blisko Niego...Skończyliśmy palenie,a wtedy On zaczął mnie całować...Rany jak On cudownie całuje!Tak bardzo mi tego brakowało Kochanie-pomyślałam...Zapytał,czy przewiduję kąpiel?Powiedziałam,by napuścił wodę do wanny...Zdjeliśmy ubranie i poszedł napuścić wodę...Ja wzięłam świeczkę,przypaliłam ją i poszłam do łazienki...Leżał w wannie,a ja postawiłam świeczkę i patrzyłam na Niego...Podeszłam do wanny,wzięłam mydełko i zaczęłam Go pieścić...Zamknął oczy...Widziałam,że jest Mu dobrze...Pieściłam dalej...Potem wstał i zaczęłam Go wycierać...Poszłam i położyłam się na łóżku...Po chwili przyszedł i położył się obok mnie...Przytulił się i zaczął mnie całować...Jego pocałunki są najcudowniejsze na świecie!!!Uwielbiam Jego delikatność,czułość...Ach...zaczeliśmy się pieścić...Serce mi biło tak mocno...Kochaliśmy się długo...Było cudownie...I nadszedł moment kiedy znowu,jak kiedyś,w jednej chwili,razem, rozkosz sięgnęła zenitu...Chciałabym by było tak zawsze...Kochać się z Nim na dzień dobry,kochać na dobranoc...Przytulić się i zasnąć w Jego ramionach,które tak bardzo uwielbiam...Zawsze czuć się bezpieczna,szczęśliwa...To moje największe marzenie...Czy się spełni?Nie wiem,choć bardzo tego pragnę!!!I jak zwykle przyszedł nieproszony gość-CZAS!!!Nie chciałam się z Nim rozstawać,ale życie jest takie niesprawiedliwe...Cóż poradzić...Zaczeliśmy się ubierać,choć chciałabym by nasze nagie ciała przytuliły się do siebie...Zasnąć przy Nim,by rankiem otworzyć oczy i ujrzeć Jego ukochaną twarz...Wyszliśmy,wsiedliśmy do samochodu...Jechaliśmy,rozmawiając o różnych rzeczach,a w me sercu zaczął się wkradać smutek i żal-jak zawsze,kiedy mamy się rozstać...Byliśmy na miejscu...Nadeszła ta chwila...Powiedziałam:Kochanie to był najpiękniejszy prezent urodzinowy,dziękuję Ci bardzo...Wtedy się zdziwił i zapytał:Czemu dopiero teraz Mu o tym powiedziałam?Po prostu nie chciałam wcześniej...Nigdy dzień moich urodzin,nie był taki wspaniały!!!Dziękuję Kochanie!!!Ucałowałam Go czule i wysiadłam...Odjechał...a ja ze wszystkich sił powstrzymywałam łzy...Znów za Nim bardzo tęsknię...Czekam dnia,by znów Go zobaczyć,mając nadzieję,że dzień ten szybko nadejdzie...

Ciepło w sercu
22 października 2007, 11:11

Spotkaliśmy się ponownie...Nie mogłam uwierzyć,że tak szybko znowu Go ujrzę...Radości mej nie było końca...Umówiliśmy się tam,gdzie zawsze...Pojechaliśmy do Niego...Po drodze kupiłam serniczek,bo nie mogłam się powstrzymać by nie kupić czegoś słodkiego do kawusi,którą On robi zawsze,kiedy się spotykamy...Siedzieliśmy,popijając tę wspaniałą kawkę,jedliśmy ciasto,rozmawialiśmy...Nie mogłam nacieszyć oczu,że znowu Go widzę...Tak bardzo za Nim tęsknię,ale nie pozostaje mi nic innego,jak tylko czekać z niecierpliwością każdego kolejnego spotkania...Po kilku minutach zaczął mnie całować,przytulać i za chwilę byliśmy już w łóżku...Za każdym razem kiedy mnie dotyka,moje ciało całe płonie...To Jego dotyk i cudownie delikatne pieszczoty sprawiają,że czuję się jak prawdziwa kobieta...Jego pocałunki są tak niesamowite,że chciałabym by nie przestawał mnie całować...Wszedł we mnie i poczułam,że podnieca mnie coraz bardziej...Kochaliśmy się i było jak zawsze bosko...Nie wiem,które z nas było bardziej podniecone,bo szybko jak nigdy dotąd skończyliśmy znowu w jednej chwili...Tego uczucia nie da się opisać żadnymi słowami...On jest dla mnie poprostu ósmym cudem świata...Uwielbiam Go!!!Leżeliśmy przytuleni i łapaliśmy oddech...Chwile,w których mogę się do Niego przytulić są najpiękniejsze ze wszystkich...Tak w Niego wtulona zaczęłam Go pieścić...Wzięłam Jego penisa do ręki i pieściłam...Widziałam na Jego twarzy rozkosz...Chciałam by podniecał się coraz bardziej...Po chwili już był we mnie...Kochaliśmy się i znowu było bosko...Długo,namiętnie i omal nie oszalałam...Nie chciałam by przestał...W pewnym momencie czułam,że dochodzę...Moje podniecenie sięgneło zenitu...On nie przestawał...I nadszedł koniec...Chwila,która jest piękna!!!Wspólny orgazm w tej samej sekundzie...Czy może być coś piękniejszego?A potem znowu nieuchronnie zbliżająca się chwila...Wsiedliśmy do samochodu...Jadąc rozmawialiśmy a ja już myślałam o kolejnym spotkaniu...Nie pozostaje mi nic innego jak czekać i tęsknić...

Wielka radość
19 października 2007, 10:55

Niby krótki czas upłynął od naszego ostatniego spotkania,ale dla mnie była to cała wieczność...Pewnie dlatego,że bardzo Go kocham,coraz dotkliwiej odczuwam Jego brak...Chciałabym mieć Go zawsze przy sobie...Bym w każdej chwili mogła się wtulić w Jego ramiona...Poczuć Jego delikatne dłonie...Usłyszeć Jego nieziemsko brzmiący głos...Żebym zawsze mogła znaleźć w Nim oparcie...Poprostu,by zawsze był przy mnie...Nawet w najskrytszych myślach,nie marzyłam,że coś takiego jeszcze w życiu poczuję...Lecz stało się...Serce moje przepełnione jest wielką miłością do Niego właśnie...Spotkaliśmy się tam,gdzie zawsze...Czułam się okropnie,bo wiedząc o Jego punktualności,niestety po raz pierwszy się spóźniłam...Wszystko się zmieniło w chwili,kiedy Go zobaczyłam...Wsiadłam do samochodu i ucałowałam Go...Serce biło mi tak mocno,jak za każdym razem,kiedy On jest blisko mnie...Pojechaliśmy do Niego...Nie byłam głodna,ale jak zaczął smażyć pyzunie,które kupił dla nas,nie nadążałam łykać ślinki...w między czasie zrobił oczywiście naszą ulubioną kawusię...Pyzunie usmażone okrasił pysznym smalcem ze skwarkami oczywiście własnoręcznie zrobionym...Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść...Wiem,że jakikolwiek posiłek by przygotował,zawsze będzie wyjątkowy...Prawie  tak bardzo wyjątkowy,jak On sam...Kiedy już skończyliśmy jeść,chwilę rozmawialiśmy...Zapomniałabym,że zrobił wcześniej również herbatę,byśmy mogli popić po jedzeniu...Polozył się na łóżku,by odpocząć po posiłku...Patrzyłam na Niego...Wiedziałam,że muszę zrobić to,co Mu obiecałam...Położyłam się obok Niego...Zaczął mnie całować i pieścić moje piersi...Dreszcze przepływały przez moje całe ciało...Zaczęłam Go rozbierać,pieszcząc Jego męskość...Pragnęłam by był szczęśliwy...Poprosiłam,aby napuścił wodę do wanny...Miałam straszną ochotę,pieścić Go w wannie...Zapalił świecę i zaniósł ją do łazienki...Światło zgaszone,nastrój wspaniały...Leżał w wannie a ja namydliłam ręcę i delikatnie zaczęłam Go pieścić...Było cudownie...Usiadłszy zaczął pieścić moje piersi,które jeszcze na łóżku odsłonił...Podniecał mnie coraz bardziej...Żałowałam,że natura musiała właśnie teraz się o mnie upomnieć...Pragnęłam Jego pieszczot...Chciałam by jak zawsze kochał się ze mną długo i namiętnie...Ponieważ było to niemożliwe,postanowiłam dać Mu jak największą rozkosz...Po kąpieli i pieszczotach w wannie,wytarłam Go ręcznikiem i poszliśmy do łóżka...Zaczęłam Go całować...Pieścić Jego sutki,tors aż wkońcu dotarłam w to najczulsze miejsce...Jęłam Jego penisa w rękę i zaczęłam pieścić...Po chwili wzięłam go do ust i pieszczotom nie było końca...Widziałam Jego podniecenie...Szeptał,że jest Mu cudownie...Po chwili zapytał gdzie ma wytrysnąć...Nie chciałam Mu odpowiadać...Wiedziałam co chcę zrobić...Nie byłam jedynie pewna czy decyzja,którą podjęłam będzie dla Niego zadowalająca...Cóż znowu zapytał...Pieszcząc ustami Jego męskość,poczułam jak zbliża się ku końcowi...Cichutko pojękiwał z rozkoszy...Nagle poczułam jak wytrysnął...Nie przerywając pieściłam go dalej...Usta moje były pełne Jego życiodajnego nektaru...Pierwszy raz poczułam jak drży Jego całe ciało...Nie wiem,ale chyba był zaskoczony,że nie uciekłam z ustami przed wytryskiem...Przytuliłam się do Niego...Ciało Jego zdawało się być wrażliwe na najmniejszy nawet dotyk...W takim stanie zobaczyłam Go po raz pierwszy...Poszłam do łazienki obmyć twarz...On dalej leżał i drżał...Ucałowałam Jego usta...Byłam szczęśliwa...Wstał i poszedł do łazienki...Po kilku minutach zaczęliśmy się ubierać...Nadszedł czas by wracać do szarej rzeczywistości...Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na miejsce rozstania...Rozmawiając,czułam znów smutek,który jest moim towarzyszem zawsze wtedy,gdy zbliża się moment pożegnania...Łzy cisną się do oczu i serce chce krzyczeć:Nie odchodź Kochanie!!!!Jest inaczej i wiem,że muszę się z tym pogodzić...Zatrzymaliśmy się...Ucałowałam Jego usta...Szepnął:Było cudownie.Wysiadłam...Odjechał...Znowu tęsknię i czuję,że z każdym kolejnym dniem,brak mi Go coraz bardziej...

Bicie serca
15 października 2007, 11:59

Długo czekałam,ale się opłacało...Tak bardzo tęskniłam za Nim,że nie mogłam się doczekać chwili,w której będę mogła wtulić się w Jego ramiona...Spojrzeć głęboko w Jego kochane oczy...Ucałować Jego cudowne usta...Nadszedł wkońcu ten dzień...Przepełniała mnie wielka radość...Spotkaliśmy się tam,gdzie zawsze...Pojechaliśmy do Niego...Zrobił tą pyszną kawusię...Nie mogłam nacieszyć oczu...Znowu Go mam przy sobie...Mogę Go dotknąć...Poczuć Jego delikatny dotyk...Usiedliśmy przy stole...Piliśmy cudownego smaku kawę,jedliśmy ciastka,rozmawialiśmy...Chciałam krzyczeć:Jestem szczęśliwa!!!Po kilku minutach poprosiłam,by włączył muzykę...Podeszłam do krzesła,na którym siedział...Przytulił mnie...Podwinął mą bluzkę i zaczął całować...Pieścił moje piersi...Jego delikatność jest wspaniała...Zdjęłam bluzkę i całą resztę...Położyłam się...W majteczkach miałam dla Niego niespodziankę...Wiedział o tym...Zaczęliśmy się pieścić,całować...Uwielbiam Jego pieszczoty i pocałunki...Po chwili delikatnie zębami wyjął z mych majteczek maleńką kartkę,którą dla Niego napisałam podczas rozmowy przez telefon i położył na moim brzuchu...Zdjął mi majteczki i zaczął pieścić moją cipkę...Myślałam,że oszaleję...Każdy, nawet najmniejszy Jego dotyk,sprawia,że mej rozkoszy nie ma końca...Nie potrafię opisać słowami tego,co w tamtej chwili czułam...Po wspaniałych pieszczotach wszedł we mnie...Byłam już bardzo podniecona...Kochaliśmy się w różnych pozycjach...Myślałam,że zwariuję z rozkoszy...I nagle w tym samym momencie nasze podniecenie sięgnęło zenitu...To było cudowne...Dziękuję Kochanie!!!Myślę,że jeśli jesteśmy w stanie osiągnąć orgazm w tej samej chwili,to chyba jest nam ze sobą dobrze...Poleżeliśmy kilka minut...Musieliśmy złapać oddech...Przytuleni do siebie rozmawialiśmy...Nagle zaczęłam Go pieścić...Całować Jego sutki...wiem,że On to uwielbia...Wzięłam do ręki Jego męskość...Piesciłam...Chciałam by poczuł się podniecony...Całując delikatnie Jego tors,zsuwałam się coraz niżej i niżej...Ucałowałam Jego penisa i biorąc go w usta,zaczęłam pieścić...Słyszałam jęki podniecenia...Po chwili znowu wszedł we mnie i cudownie całując kochał się ze mną,jak prawdziwy mężczyzna...Każdy Jego pocałunek sprawiał,że podniecona byłam do granic możliwości...Czułam,że zaraz nastąpi ten moment i eksploduję ze szczęścia...Stało się...Znowu skończyliśmy jednocześnie...Nie można wyobrazić sobie czegoś piękniejszego...Przy Nim czuję się prawdziwą kobietą...Dziękuję Kochanie!!!Kiedy już odpoczęliśmy,zaproponował,że podgrzeje rosołek,który sam zrobił...Powiedział,że zjemy w łóżku...Nalał rosołek do szklanki i podał mi...Poczułam się jak ktoś wyjątkowy...Sam zapach sprawiał niesamowite wrażenie...Kiedy wypiłam kilka łyków,okazało się,że smakuje lepiej niż najlepszy napój bogów...To był najsmaczniejszy rosołek,jaki kiedykolwiek w życiu piłam...Po chwili na talerze nałożył mięsko i warzywka z tego wspaniałego rosołku...Jakby tego było mało,kupił również te,co poprzednio przepyszne bułeczki...Poczułam się przez Niego rozpieszczana...Posmarował masełkiem i siedząc obok siebie na łóżku,jedliśmy...Nalał nam jeszcze w szklaneczki rosołku...Jadłam i myślałam...Czułam się,jakbyśmy byli ze sobą nie wiem jak długo...A to tylko kilka godzin...Ta Jego troskliwość i opiekuńczość sprawiała,że czułam się jak dziecko...To naprawdę cudowne uczucie...Nigdy tego nie zapomnę!Najedzone i troszkę''zmęczone''moje kochanie stało się senne...Wspaniale byłoby teraz się przytulić do siebie i zasnąć...Niestety nadchodziła godzina rozstania...Chwila,której najbardziej nienawidzę...Ubraliśmy się i ruszyliśmy w drogę...Czułam,jak małymi krokami,w moje serce wkrada się smutek...Smutek i żal,które są zawsze,jak się rozstajemy...To najgorszy moment...Potem tylko wspomnienia i ta ogromna tęsknota...Kiedy znowu Go ujrzę i przytulę do siebie?Nie pozostaje mi nic innego jak czekać...Czekać i tęsknić!!!I tak znów tęsknię i czekam...Czuję ogromny brak Mojego Słońca!!!

Ogromna tęsknota
26 września 2007, 15:55

Tęskniłam już coraz bardziej za Nim...Chciałam Go znowu zobaczyć...Pragnęłam by mnie przytulił tak czule,jak tylko On to potrafi...Bym ponownie mogła patrzeć w Jego przepełnione ciepłem oczy...Wkońcu się umówiliśmy...Serce moje wypełniały wszystkie radości tego świata razem...Wiedziałam,że muszę zrobić wszystko by także to spotkanie na zawsze pozostało w moim sercu,choć chciałabym,by i dla Niego było wyjątkowe...Kupiłam dla Niego białą różę ,choć wiem,że nie istnieje taka liczba,którą mogłabym określić ilość róż,na które On zasługuje...W ten sposób pragnęłam Mu podziękować za wszystko...Za to jak do mnie mówi...za sposób,w jaki mnie  całuje,przytula i pieści...Za to jak na mnie patrzy...Za to,że przy Nim czuję się kobietą...poprostu za to,że jest...Przyjechał jak zawsze punktualnie:)Wsiadłam do samochodu i powiedziałam,całując Jego usta:To dla Ciebie Kochanie...Był chyba troszkę zaskoczony...Wtedy chciałam Mu jeszcze coś z głębi serca powiedzieć,ale się bałam...Bałam się i nadal mam obawy czy Mu to wyznać,ale może kiedyś,jeśli się jeszcze zobaczymy?Może wtedy Mu to powiem,choć się domyślam Jego reakcji...Zobaczymy...Kiedy już wkońcu weszliśmy do domu,po chwili zrobił taką samą,jak poprzednio kawusię i zabierał się powoli do robienia dla mnie mojego przysmaku...Przysmaku,który specjalnie dla mnie trzymał od powrotu z działki-grzyba kani...Można by rzec,że to przecież tylko grzyb,ale nie!To było dla mnie wyjątkowe,bo nawet przez myśl mi nie przeszło,że On kiedyś zrobi mi taką frajdę...Jak pisałam wcześniej,jest w Nim tyle dobroci,że zastanawiam się czasami czy zdołam aż tyle podźwignąć....Jest kochanym mężczyzną,na którego trzeba sobie zasłużyć...Tylko,że ja chyba nie jestem tą szczęściarą i strasznie żałuję...Do kani kupił przepyszne świeżutkie bułeczki...Kiedy już zjedliśmy i wypiliśmy cudowną kawę,szepnął bym do Niego podeszła...Zaczął mnie całować i powoli rozbierać...Już po chwili byliśmy w łóżku...Jego dotyk sprawiał,że serce zaczęło mi bić mocniej...Uwielbiam Jego pieszczoty...Pragnęłam by nigdy nie przestawał...Jego pocałunki znów były delikatne,jak powiew letniego wiatru...Po bardzo długich i niesamowitych pieszczotach nastąpił ten cudowny moment...Poczułam się jakbym była w raju...Potem rozmawialiśmy leżąc obok siebie...Patrzyliśmy na siebie i rozmawaliśmy...Nagle w jednej chwili ponownie zaczęliśmy się pieścić...Jego cudowne usta czułam na całym ciele...Pieszczotom Jego nie było końca...Pragnęłam by trwało tak całą wieczność...I nagle poczułam,jak dochodzimy w tej samej sekundzie...To było najpiękniejsze przeżycie w moim życiu...I szepnęłam:Zwariuję przez Ciebie...Już nic więcej nie byłam w stanie powiedzieć...Dziękuję za wszystko Kochanie, za to właśnie, jaki jesteś, tak bardzo Cię KOCHAM i tak już zostanie...Moje największe marzenie?To byś kiedyś pokochał mnie tak bardzo,jak ja Ciebie-Mój największy SKARB na świecie!!!Kocham Cię!!!

I stało się
14 września 2007, 11:08
Spotkaliśmy się ponownie...Nie wiedziałam co się wydarzy i jak będzie przebiegało to nasze spotkanie...Czułam,że może się stać coś niesamowitego...Był jak zawsze punktualny...Podjechał samochodem,wsiadłam...Na powitanie oczywiście pocałunek...I znowu to cudowne uczucie:)Pojechaliśmy do Niego...Zrobił wspaniałą kawę...Siedliśmy przy stole obok siebie...Rozmawialiśmy...Jedząc deser-popijaliśmy (cudownego smaku)kawę...Czułam się jak w innym świecie...Nagle, choć przez moment chciałam zapomnieć o całym świecie...W pewnej chwili całując delikatnie moje usta,włożył swoje dłonie pod moją bluzkę...Poprosiłam Go byśmy poszli do łóżka...Po chwili leżeliśmy obok siebie tak blisko,że wyczuwałam przepływającą krew w naszych żyłach...Wtulona w Jego ramiona,czułam bicie Jego serca...Splotły się nad mą głową nasze dłonie...Jego pocałunki sprawiały,że oddychaliśmy już jednym,tym samym powietrzem...Zamknęłam oczy...Poczułam się zniewolona i zdana na Niego...Ucałował moje oczy,czoło tak delikatnie,jak tylko On potrafi...Językiem pieścił moje ucho...Potem ujął w swe dłonie moje piersi i delikatnie pieścił...Obsypywał mnie pocałunkami,które były wilgotne,jak krople porannej rosy...Każdy Jego pocałunek...Każdy dotyk, jaki czułam na swym ciele, przenikał w głąb zmysłów i zagłuszał wszystko inne...Delikatnie,opuszkami palców,dotykał mych ust...Podniecenie rozlewało się pod moją skórą...Kiedy był we mnie czułam się podniecona coraz bardziej...Byłam bliska wybuchu rozkoszy,jak wulkan...Nie przestawał mnie pieścić...Moje paznokcie delikatnie wbijały się w Jego ciało...Ciało naprężone do granic możliwości...Szczęśliwa zamilkłam...To było cudowne,boskie...Powoli nadchodził czas rozstania...Nie chciałam wracać....Chciałam zostać,ale wiedziałam,że to niemożliwe...Wyszliśmy,wsiedliśmy do samochodu...Jechaliśmy...Ostatkiem sił starałam się powstrzymać łzy...Nie chciałam,by zobaczył moje łzy...Dojechaliśmy na miejsce...Chciałam Go jeszcze raz ucałować...Jeszcze szepnęłam-Kocham Cię...Wysiadłam...Odjechał...Tego,co zaszło między nami,nie zapomnę NIGDY!!!Dziękuję Kochanie...
Oczekiwanie
12 września 2007, 13:01
I zaczęło się oczekiwanie na kolejne spotkanie...To już wkrótce...Nie potrafię opisać tego,co dzieje się ze mną na myśl,że znowu ujrzę Jego twarz...Chcialabym,żeby bylo cudownie jak zawsze...By kiedy już każde z nas wróci do swojego życia, mogło mile wspominać chwile razem spędzone...I by każdemu z nas bylo dane tęsknić za sobą przynajmniej w takim stopniu,jak bylo to do tej pory...Czas jaki upłynął od ostatniego spotkania,to tylko dwa tygodnie...Dla mnie to cała wieczność!Nie wiem,co będzie dalej...Teraz pragnę tylko jednego...Ujrzeć Jego oczy i poczuć znowu Jego gorący pocałunek...Jego czuły,delikatny dotyk...Nie liczy się nic więcej...
A jednak się mylilam
06 września 2007, 11:13
A jednak się myliłam...Myślałam,że On już nigdy więcej się do mnie nie odezwie...Stało się inaczej...Radość nieskończona przepełniła me serce!Słońce zaczęło świecić swym blaskiem na nowo...Postanowiłam jeszcze raz zacząć hodować swe marzenia w zaścianku naszych rozmów...Tak bardzo bym chciała by znowu uśmiech zagościł nie tylko na mej  twarzy,ale i w sercu...Każda rozmowa z Nim powoduje,że chce mi się żyć...Chciałabym by był szczęsliwy kiedy jest przy mnie...By czuł to samo,co ja...By wiedział,że kiedy jestem w Jego ramionach,czuję się bezpieczna i szczęśliwa...Nie wiem co będzie dalej...Będę się starała by zrozumiał,że jest dla mnie kimś wyjątkowym...By nie był nieufny wobec mnie...Pragnę Go znowu zobaczyć,przytulić...Poczuć dotyk Jego ust...Dłoni...Chcę znowu poczuć się szczęśliwa jak wtedy,gdy był przy mnie...Mam nadzieję,że to nastąpi zanim całkiem z tęsknoty uschnę...Czekam tego dnia i o niczym innym tak nie marzę...On wie,że myśli me mają kolor Jego oczu a najpiękniejszym zakątkiem świata są Jego ramiona...Kocham Go...Będę czekać...
Czekalam...
05 września 2007, 11:53

Czekałam...Daremnie...Minął już ponad tydzień od naszego spotkania...Zaczęłam dochodzić do wniosku,że niepotrzebnie Go pokochalam...Jemu na tym nie zależy...Chciałabym cofnąć czas,by Go nie spotkać i teraz nie cierpieć...Złudne marzenia o szczęściu i miłości...Mojej miłości,w którą On i tak nie uwierzył...Znowu mogłam się przekonać,że nie warto ufać ludziom,bo i tak odejdą...Wiem i pamiętam...To miala być tylko ,,kawa bez zobowiązań,,Teraz już wiem jak bardzo może boleć serce po ,,takiej,,kawie...Nigdy więcej!!!Nie trzeba być ciekawym poznania drugiego czlowieka,bo potem może zostać tylko wielki smutek i ból...Ból,co powoduje,że serce staje się kruche jak szklo z brakiem odporności na pęknięcie...Wiem,że już Go nie zobaczę,nie dotknę,nie przytulę,nie poczuję bicia Jego serca...Nieważne...Wspominam... maluje się uśmiech,lecz wraz z nim splywają łzy...Wyhodowałam marzenia w doniczkach naszych rozmów...Zabrakło im Slońca,więc umarły... 

           MIŁOŚĆ jest życiem,jego największą wartością.To właśnie w Niej rozkwitają wiersze,czyny i wszystko inne.MIŁOŚĆ jest sercem całości.Kiedy serce stanie,umiera wszystko inne,wszystko staje się zbędne,bezużyteczne...

Chciałam dać ciepło,szczęście,miłość...Pragnęłam tego samego-zbyt wielkie to były pragnienia...

Kolejne spotkanie
04 września 2007, 10:51

Tak,jak pisałam wcześniej umówiliśmy się ponownie...Nie potrafię opisać radości,która przepełniała moje serce na myśl,że znowu Go ujrzę...Wtulę się w Jego silne ramiona...Ogarnęła mnie ogromna ciekawość...Pytania...Jak będzie tym razem?Czy może być jeszcze piękniej niż poprzednio?Wkońcu nadszedł ten dzień...Pogoda była niepewna...Nie chciałam by padał deszcz,choć kto wie,mogłoby być ciekawie:)Zaczęło się wypogadzać...Spotkaliśmy się w tym samym miejscu,co za pierwszym razem...On już czekał...Myślałam,że nie będę tak drżała, jak wtedy...Myliłam się:)Mimo to wcale nie byłam mniej podekscytowana jak na pierszym spotkaniu...Podeszłam i wsiadłam do samochodu...Pocałunek na przywitanie...Znowu ciepły dreszcz przepłynął moje całe ciało...I pytanie czy napewno chcę jechać w to (dla mnie już także)wyjątkowe miejsce?Odpowiedziałam-tak,jeśli nie miałby nic przeciwko...Więc wyruszyliśmy...Jego uśmiech był dla mnie bezcenny...Sprawiał,że chciało mi się żyć...Chciałam krzyknąć-JESTEM SZCZĘŚLIWA!!!Krzyknęło tylko moje serce...Jadąc po drodze zatrzymaliśmy się pod sklepem,bo wcześniej zapytał mnie czy mam ochotę na lody?Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce...To, jak pisałam już wcześniej jest zakątek ziemi,w którym człowiek może odreagować wszystkie złe wydarzenia dnia codziennego a nawet życia...W pewnej chwili On z uśmiechem na ustach zapytał-Czy jak będzie -20 stopni też będę chciała tu przyjechać?Spowodował,że się uśmiechnęłam i odpowiedziałam-Czemu nie?Tak naprawdę to bardzo bym chciała ujrzeć to miejsce zimą, kiedy wszystko byłoby pokryte białym puchem:)Hmm...tylko nie wiem czy to kiedyś nastąpi?Ok,ale nie czas teraz na zimowe rozmyślania,póki  ostatnimi promieniami mijającego lata,ogrzewa nas cudownie slońce:)Wyszliśmy z samochodu i podziwiając piękno tego miejsca,zaczęliśmy jeść kupione wcześniej lody...Jedząc,staliśmy przytuleni do siebie...Nigdy nie zapomnę tych chwil...Wkońcu zjedliśmy...Bylo nam słodko...Nastąpiła wymiana fantastycznych jak zawsze pocałunków...Nie wiedziałam,ale okazało się,że ma w bagażniku koc...Poprosiłam by go wyjął, byśmy mogli wygodnie leżąc,cieszyć się swoją bliskością i podziwiać widoki,które nas otaczały...Słońce często chowało swe oblicze pośród chmur,ale kiedy zaczynało wyglądać robiło się cieplutko i bardzo przyjemnie...Leżeliśmy tak obok siebie...Patrzyliśmy na siebie...Pocałunek za pocałunkiem...Było bosko...Zaczęliśmy się przytulać...Dotykiem poznawać różne zakątki naszych ciał...Czułam się cudownie, jak w raju...Chciałam Go pieścić,dotykać i czuć dokładnie to samo...Pragnęłam by ta chwila trwała wiecznie...Niestety wszystko,co dobre zawsze ma swój kres...Tak też nadszedł  czas by wracać...Byłam tak szczęśliwa,ale wiedziałam,że powrót na ziemię jest nieunikniony... Siedząc przytuleni ,popatrzyliśmy przed siebie...Kilka spojrzeń w oczy...Kilka cudownie ciepłych pocałunków...Czas wracać...I znowu to samo...Szczęśliwa,choć smutek wkradał się do serca mego...Smutek spowodowany tym,że ponownie się musimy rozstać...Na jak dlugo?Czy dane mi będzie jeszcze raz Go ujrzeć?Nie wiem...Mam wrażenie,że On po tym wszystkim,co przeszedł,nie chce się z nikim wiązać,by znów nie okazało się,że został zraniony...Rozumiem Go...Zależy mi na Nim...Tęsknię!!!Pełna nadziei czekam więc co nastąpi...

Później
31 sierpnia 2007, 16:15

Wrócilam do rzeczywistości...Nie potrafilam znaleźć sobie miejsca...Ciągle w mej glowie byl On...Chcialam znowu slyszeć Jego glos...Czuć Jego dotyk...Moglabym z Nim rozmawiać przez telefon calymi dniami...Uwielbiam barwę Jego glosu...Jest taka...:)Pelna sexu poprostu!Zamykam oczy i widzę Jego...Widzę nas w tym wyjątkowym miejscu...Nawet teraz,gdy o tym piszę czuję jak mily dreszcz splywa mi po plecach...Nawet gdyby mnie ktoś torturowal-nie potrafię o Nim zapomnieć...Mijają kolejne dni...a co gorsza kolejne noce...Ja wciąż myslę o Nim...Sms na dzień dobry...Sms na dobranoc...W ciągu dnia też kilka...Ale to wszystko dla mnie malo,choć tak wiele zarazem...Zaczynam tęsknić coraz bardziej...W glowie mej rozszalala się burza myśli...Co dalej?Nie mogę spać...Nie mogę jeść...Czuję jakby jakaś część mnie przy Nim zostala...Nie chcę Go stracić,choć tak naprawdę wcale Go nie mam...Nie wiem,jak mam sobie z tym wszystkim poradzić?Ktoś pomyśli,że zwariowalam,ale ja naprawdę oszalalam na Jego punkcie...Miejsca sobie znaleźć nie potrafię...Czy w moim życiu nie może być miejsca na MILOŚĆ?Serce moje jest pelne lez...A jakby tego wszystkiego bylo malo,to dochodzi jeszcze ta niepewność...Czy Go jeszcze zobaczę?Czy poczuję dotyk Jego dloni...dotyk Jego cudownych i delikatnych,jak muśnięcie motyla ust?W końcu nie wytrzymalam...Musialam Mu to powiedzieć...Powiedzieć,że zakochalam się w Nim jak nastolatka...Chyba byl trochę zaskoczony...Wiem...pewnie pomyślal,że zwariowalam choć temu zaprzeczyl...Doradzil mi bym dala sobie trochę czasu...Pomyślal pewnie iż moje emocje opadną i wszystko minie...Tak jednak się nie stalo...Coraz bardziej bylo mi brak Jego silnych ramion...Zapragnęlam znowu Go widzieć...Tak,jak wtedy poczuć Jego bliskość...Tylko nie wiedzialam czy On też będzie chcial mnie znowu widzieć...A jeśli będzie chcial, to czy tak samo jak za pierwszym razem,czy może bardziej...Nie wiem,które z nas bardziej chcialo następnego spotkania...Wiem jedno...Udalo się...Umówiliśmy się ponownie:)Ustaliliśmy miejsce i czas...Serce moje przepelnila nadzwyczajna radość...Cieszylam się jak dziecko,że znowu Go zobaczę...Znowu poczuję Jego czuly dotyk...delikatny jak aksamit pocalunek...Niczego więcej nie pragnęlam...Poprostu uwielbiam Go takim,jaki jest...Ma tak wiele ciepla i delikatności w sobie...Jest wrażliwy,czuly i opiekuńczy...I wiem,że zasluguje On w życiu na wszystko,co najlepsze jest na tej planecie...Dlatego pewnie tak bardzo Go KOCHAM!!!Nie nie wstydzę się tego powiedzieć!!!Wstydem byloby ukrywać to uczucie...Dlaczego?Ha...Bo MILOŚC to cieplo w sercu...Poprostu...

Pierwsze spotkanie
31 sierpnia 2007, 10:53

Nadszedł dzień spotkania...Serce mi biło jak dzwon Zygmunta...Nie wiedziałam jaka będzie moja reakcja,gdy Go zobaczę...W głowie była burza myśli i pytań,na które nie potrafiłam sobie odpowiedzieć...Boże jak ja się wtedy bałam!Lecz mimo strachu i różnych obaw czułam też ciekawość...Jak On się zachowa?Jak się przywita?Przyszłam na spotkanie kilka minut wcześniej...Ręce mi się trzęsły,nogi uginały...Czekałam.Zadzwoniłam,że już jestem...Okazało się już na początku,że Jego zaletą jest zawsze być punktualnym:)Odebrał telefon i powiedział,że czeka i bym podeszła...Wysiadł z samochodu...Wyciągnął rękę by pocałować moją dłoń...Zaskoczył mnie mile...Moment,w którym poczułam Jego usta na mej dłoni był niesamowity...Przez kilka następnych minut myślałam tylko o tym...Zapytał czy mam ochotę na lody?Odpowiedziałam,że z przyjemnością...Wtedy pojechaliśmy do kawiarenki...To nie była taka zwyczajna kawiarenka...Jej umiejscowienie było fantastyczne...Usiedliśmy przy stoliku...Wokół nas było pięknie...Spokojne,zielone drzewa...W głębi słychać było ptaków śpiew...Obok mała fontanna,na której umieszczono małego ptaszka,który wyglądał, jak prawdziwy...Czekaliśmy aż kelnerka przyjmie zamówienie...Patrzyliśmy na siebie...Podano nam lody...To nie były zwykłe kulki w pucharku...Deser lodowy,na którego widok ma się już myśli erotyczne...Np.połówka czerwonej jak najpiękniejsza róża-truskawki...Jedliśmy,rozmawialiśmy i napajaliśmy się swoim widokiem...Na koniec zapytał czy mam ochotę jechać z Nim w pewne miejsce?Było to odległe miejsce,ale dla Niego zdawało się być wyjątkowe...Pomyślałam,że jest szalony,ale zgodziłam się...Poprostu biło od Niego takie ciepło...Poczułam się przy Nim bardzo bezpieczna...Wiem,że to szaleństwo w dzisiejszych niebezpiecznych czasach tak w jednej chwili,komuś bezgranicznie zaufać...Ja zaufałam i się nie pomyliłam...Dojechaliśmy na miejsce...To jest naprawdę piękne i wyjątkowe miejsce...Zrozumiałam dlaczego chciał byśmy właśnie tu przyjechali...Wyszliśmy z samochodu i stanęliśmy obok siebie...Podziwialiśmy widoki...Ta cisza,szum wody i słońce,które zdawało się świecić tylko dla nas...W pewnej chwili poczułam,jak delikatnie mnie objął...Dreszcze przeszyły moje ciało od czubka głowy aż po koniuszki palców...Nie wiem dlaczego,ale chciałam by ta chwila trwała wiecznie...By nigdy mnie nie puścił...W pewnym momencie zbliżył swoją twarz do mojej...Pocalował mnie...Jego dłoń na mej twarzy...Jego usta na moich...To było cudowne uczucie!Pragnęłam by całował mnie bez końca...Lecz wszystko,co dobre kiedyś się kończy...Nastał czas powrotu...Powrotu do rzeczywistości...Choć chciałam tam z Nim zostać na zawsze,wiedziałam,że musimy wracać...Poczułam w sercu ogromny smutek...Wsiedliśmy do samochodu...Jechaliśmy...Chciałam wierzyć,że to nie jest nasze ostatnie spotkanie...Nie byłam tylko pewna Jego mysli...Na koniec,kiedy mnie odprowadzał miałam ochotę krzyczeć!Krzyczeć by nie odchodził...By został już na zawsze przy mnie...Ostatni pocałunek na pożegnanie...Ostatnie spojrzenie...Rozstanie...Czułam jak me serce płacze...Jak ogromny ból przeszywa je na wskroś...Nic nie mogłam poradzić...Słońce było cudownie...dziękuję-ledwo wydusiłam...Powrót do domu...Żal,że Jego już nie ma przy mym boku...Tęsknota...Początek miłości?

On
30 sierpnia 2007, 17:16

Kiedyś pomyślałabym,że chyba zwariowałam...Dziś inaczej patrzę na świat...Kiedy Go poznałam,wiedziałam,że ma w sobie coś,co nie daje mi spokoju...Dzień po dniu stawał mi się coraz bliższy...Rozważałam kwestię spotkania...Długo to trwało,ale chciałam Go poznać bardziej za nim zdecyduję się na spotkanie...I kiedy ten dzień był już coraz bliżej,moja ciekawość stawała się jeszcze większa...Nastał ten dzień!A o tym co było dalej napiszę jutro:)